Leczenie naturalne

Natura dała Nam wszystko co niezbędne…

Reakcje pacjentów – Iwan Niumywakin

Posted by naturalnel w dniu 10 października, 2014


Reakcje pacjentów
Szanowny Iwanie Pawłowiczu!
Chcę podzielić się z Panem tym, co stało się ze mną w czasie, gdy za­czynałam zażywać H2O2. Mam 73 lata, przeszłam zawał serca i udar mózgu. Prawa strona [ciała] praktycznie nie
045
działała. Na skutek bólów kręgosłupa, stawów oraz w okolicy serca, z trudem poruszałam się po pokoju. Głowę mog­łam odwracać jedynie wraz z tułowiem, a to i tak nie wszystko. Zaczęłam przyj­mować H2O2 zgodnie z Pańskim zale­ceniem, zakrapiać do nosa, i nawet nacierać się nim. Po jakichś 2 tygod­niach poczułam niewielką ulgę, a pod koniec miesiąca jak gdyby rozluźniła się jakaś sprężyna, po czym praktycz­nie zanikły bóle w okolicy serca i w sta­wach.
Minęto już 7 miesięcy, a ja czuję się jak 10 lat przed chorobą. Samo­dzielnie chodzę do sklepu, wykonuję gimnastykę, a całe lato kopałam w og­ródku. Nawet chodziłam na bosaka i od czasu do czasu chłostałam się po­krzywą. Teraz wszyscy moi sąsiedzi przeszli na taki sam tryb życia i zrozu­mieli, że nie wkładając wysiłku w swoje zdrowie, nie osiągnie się żadnego po­żytku – tym bardziej używając lekarstw, którymi nas tylko trują. Dziękuję Bogu, że jest Pan na świecie. Życzę zdrowia Panu i Pańskim współpracownikom. T. Gordiejewa, Kirów
Komentarz. Jak widzicie, efekt pojawił się nie od razu, a ponieważ ko­mórki chorych żyją faktycznie w środo­wisku beztlenowym, okres przyjmowa­nia nadtlenku wodoru nie jest niczym ograniczony.
– Mam 64 lata. Mając 50 lat prze­szedłem zawał, po półtora roku poja­wiło się nadciśnienie, przy czym ciś­nienie podniosło się do 250/140 mm słupka rtęci. Zanim skończyłem sześć­dziesiątkę, doszła arytmia z migota­niem komór, tachikardia napadowa oraz przerost prostaty, który przerodził się w guza prostaty. Od 52 roku życia
mam grupę inwalidzką. Niezależnie od dużej ilości przyjmowanych lekarstw oraz leczenia w szpitalach, mój stan się pogarszał. W rezultacie miałem ciężką zadyszkę, z trudem chodziłem.
W związku z napuchniętymi no­gami nie byłem w stanie się schylić, poruszałem się wyłącznie z pomocą bliskich, pogarszała się pamięć, a w głowie wciąż mi szumiało. Myślałem już o tym, by zakończyć swe życie na Ziemi, by nie męczyć siebie i najbliż­szych oraz lekarzy, którym od samego mojego widoku robiło się niedobrze.
Na początku roku 2000 zapoz­nałem się z zaleceniami profesora Nie-umywakina i zacząłem przyjmować nadtlenek wodoru według jego meto­dy. Zacząłem się również gimnastyko­wać na tyle, na ile pozwalały mi siły, przyjmować naprzemienne prysznice, wychodzić niezależnie od pogody Przestałem zatem liczyć na osoby trzecie, zająłem się własnym zdrowiem – jak mawia Iwan Pawłowicz – całościo­wo.
W efekcie obecnie (październik 2003 r.) uważam się za praktycznie zdrowego człowieka. Ciśnienie krwi spadło do 130-140/ 85-95 mm słupa rtęci, ekstracystole (nadkomorowe po­budzenia przedwczesne serca) oczy­wiście zdarzają się, ale nie zauważam ich. Swobodnie chodzę, kręgosłup zgi­na się, wykonuję stanie w pozycji „świecy”, staję na głowie, opuchlizna nóg ustąpiła.
Profesor Nieumywakin ma rację: na zdrowie trzeba sobie zapracowy-wać. Ja poświęcam na poranną gim­nastykę i zabiegi około godziny, a w ciągu dnia 1,0-1,5 godziny na spacer i bieg truchtem. Pozostały czas to praca na działce. Ale przecież mimo tego, że przybyło mi lat, czuję się o wiele lepiej
046
niż przed chorobą. Okazuje się, że wszystko jest bardzo proste, ale bez własnego wkładu pracy zdrowia nie będzie. Nie chodzę do lekarzy, a jeśli już się do nich wybiorę, to dziwią się, że jeszcze żyję, bo według ich prognoz powinienem juz dawno umrzeć. Mówię im, że nie doczekają się. Zresztą niek­tórzy z nich sami już umarli.
I co się okazuje? Wielu, do któ­rych wcześniej się zwracałem nie mo­gło mi zalecić, co mam robić. Mógł to uczynić jedynie Główny Uzdrowiciel Narodowy Rosji. Jaki mam mieć teraz stosunek do oficjalnej medycyny, która porzuca pacjentów, dla których w ogó­le istnieje?
Z szacunkiem i wdzięcznością za mądre i proste rady, których zasto­sowanie zmienia chorych w zdrowych. I.P. Potzorow, Lipieck
Na starość uzbierało się wiele bolączek, i już wydaje się, że przywyk­liśmy do nich, ale ciągłe uczucie osła­bienia, rozbicia, zmęczenia – nawet po nieznacznym wysiłku – uczyniły życie „nie do życia”. Za radą I.P. Nieumy-wakina zaczęliśmy (ja i mąż) przyjmo­wać nadtlenek wodoru. Po pierwszych dziesięciu dniach niczego nie poczu­łam, ale potem zaczęły dziać się cuda.
Jelita zaczęły wyrzucać z siebie coś niewyobrażalnego. Jakieś błonki, czerń, kamyki – i trwało to ponad ty­dzień Wkrótce to samo zaczęło się u męża. Jeśli by Pan tylko wiedział, jak odżyliśmy. Można by rzec: odmłodnie-liśmy o 10-15 lat. Czy to możliwe, że to wszystko przez nadtlenek wodoru? W.I. Morozowa, Tomsk
Komentarz. Rzecz w tym, że wydziela­ny w organizmie podczas rozkładu nadtlenku wodoru tlen atomowy jest
nie tylko mocnym, dodatkowym źród­łem nasycenia tkanek tlenem, ale i ut­leniaczem produktów toksycznych, które blokowały pracę jelit. Niektórzy uczeni twierdzą (profesor Jelienkułow), że nadtlenek wodoru uszkadza komór­ki nabłonka rzęskowego [epithelium rzęskowe] jelita grubego, co w konsek­wencji upośledza jego pracę. Nadtle­nek wodoru jest nie tylko produktem działalności komórek-zabójców [limfo­cytów], likwidujących wszelką patoge-nną mikroflorę, grzyby i wirusy. Jest je­szcze swego rodzaju uniwersalnym środkiem utrzymującym na właściwym fizjologicznie poziomie wszystkie waż­ne dla życia procesy. Komórki układu immunologicznego – limfocyty i granu-locyty – to nasi ratownicy, a nie nisz­czyciele. Oto dlaczego nadtlenek wo­doru, dotleniwszy niedotlenione sub­stancje, wyrzucił je z organizmu, „za­prowadzając porządek” w jelitach.
Z całego serca dziękuję za za­lecenie dotyczące zażywania nadtlen­ku wodoru. Jestem inwalidą II grupy, mam 77 lat. 44 lata przepracowałem dla nauki. W 1990 roku przebyłem ro­zległy zawał serca. Od tamtej chwili cierpię na bóle dławicowe. Nie mogłem przejść 5 minut od domu do Instytutu bez zatrzymywania się i zażycia nitro­gliceryny, i to mimo faktu, że leczyłem się najnowocześniejszymi środkami. Rok temu stan gwałtownie się pogor­szył i bytem zmuszony odejść na eme­ryturę. Przeczytawszy o korzystnym wpływie nadtlenku wodoru w informa­torze „ZSŻ”, zacząłem przyjmować go po 30 kropli dziennie. Po kilku tygod­niach stenokardia, która jak wiadomo związana jest z niedotlenieniem mięś­nia sercowego, całkowicie znikła. Tlen z nadtlenku wodoru w pełni zaspokoił
047
potrzeby serca. Stopniowo wykluczy­łem przyjmowanie wszystkich lekarstw służących rozszerzeniu naczyń. Zaży­wając tylko nadtlenek wodoru, czuję się wspaniale – jakby podmieniono mi serce. Z przyjemnością prowadzę sa­mochód, latem pracowałem na dział­ce, kopałem grządki, sadziłem, pielęg­nowałem, zbierałem plony. Obecnie bez wysiłku przechodzę dystans 5 km. Profesor G.P. Kutuzow, Łobnia
Szanowny Iwanie Pawłowiczu! Zwraca się do Pana emerytka, weteranka wojenna, z prośbą o roz­szyfrowanie metodyki przyjmowania nadtlenku wodoru. 16 marca 2003 ro­ku zaczęłam przyjmować nadtlenek, począwszy od jednej kropli, i doszłam do 30 kropel, z przerwami. Ponieważ widocznie nieuważnie przestudiowa­łam Pańskie zalecenia, przyjmowałam nadtlenek dwa razy dziennie, rano i wieczorem po 30 kropel. Po zażyciu nie było żadnych zakłóceń wew­nętrznych, przeciwnie, pojawiła się rześkość I o ile wcześniej z trudem się przemieszczałam, to zaczęłam lepiej i szybciej chodzić, nie odczuwając zmęczenia. Jednak po 1,5 miesiąca takiego przyjmowania nadtlenku za­uważyłam, że zaczął mi się gwałtownie pogarszać wzrok. Ponieważ przez wie­le lat rozwijała się u mnie postępująca zaćma, zwróciłam się do lekarza, który orzekł, że stosowanie nadtlenku wodo­ru mogło przyspieszyć rozwój zaćmy, i że konieczna jest natychmiastowa operacja. Co mam dalej robić? Zaży­wać nadtlenek czy nie?
N. Swiridowa, Kazań
Komentarz.    Szanowna
Nadieżdo Siergiejewna! W organizmie stopniowo nakładają się zjawiska, któ-
re dochodząc do określonej granicy, wylewają się w tę lub inną chorobę. Zaćma przecież od dawna dojrzewała, a nadtlenek wodoru swym działaniem mógł przyspieszyć procesy wymiany w oku, co być może w przyszłości posłu­ży rozpoczęciu rozpuszczania katara­kty, czego świadkiem byłem już nieje­dnokrotnie. Ale przede wszystkim pro­szę nie przekraczać zalecanej dawki jednorazowej nadtlenku wodoru – 10 kropel na 30-50 ml wody.
Opowiem o tym, jak w ciągu sze­ściu lat cierpiałam na astmę oskrze­lową. Szczególnie w nocy było niedo­brze. Nie mogłam spać, dusiłam się. A w tym informatorze przeczytałam wy­wiad z profesorem I.P. Nieumywaki-nem. Natychmiast uwierzyłam w nad­tlenek wodoru i zaczęłam przyjmować go zgodnie z zaleceniami doktora. No i stał się cud. Męcząca mnie tyle lat astma oskrzelowa rozstała się ze mną. Jakież to szczęście, gdy człowiek się nie dusi i może prowadzić normalne życie!
Walentyna K., Dimitrowgrad
Rok temu moje choroby – reumatyzm, zapalenie stawów i zwyrodnienie sta­wów kolanowych – doprowadziły mnie do opłakanego stanu. Miałam piekie­lne bóle, prawie nie mogłam chodzić. Mieszkam sama i nie miał mi kto po­magać, a jakoś trzeba było żyć. Do pracy pełzłam drobnymi kroczkami, niemal tracąc przytomność. Lekarze orzekli, że to nie ich specjalność, i pra­ktycznie zostawili mnie samej sobie. Doszedłszy do granic wytrzymałości, poczułam się skazana na powolne umieranie w mękach Nie spałam pra­wie cały miesiąc. Żyły napuchły, nogi pokryły się ogromnymi guzami, bez
048
przerwy męczyły mnie dreszcze nie do zniesienia.
I oto gdy śmierć wydawała się już szczęśliwym wybawieniem, wpadł mi w ręce artykuł profesora I.P. Nieu-mywakina o nadtlenku wodoru. Chwa­ła Bogu, że dowiedziałam się o tym zadziwiającym lekarstwie! Od razu za­częłam przyjmować nadtlenek wodoru. Rozpoczęła się bardzo powolna, ale ciągła poprawa. Teraz normalnie żyję i pracuję, i mam nadzieję na całkowite wyzdrowienie. By poczuć działanie nadtlenku wodoru należy, jak się oka­zuje, pić go przez długi czas. Efekt jest niewątpliwy. Cofają się nawet ciężkie dolegliwości, jakie miałam, ale skurcze w nogach odczuwam nadal…
Przeczytałam również artykuł o urządzeniu „Newoton” – trochę drogim, nie na moją kieszeń. I wówczas mnie olśniło: Czymże jest to urządzenie? Zwyczajny kawał magnesu zamknięty w plastiku i zgrzany. Wzięłam śrubo­kręt, poszłam do kuchni i wykręciłam z szafek kuchennych magnesy. Wzięłam taśmę klejącą i przykleiłam magnes na mięsień łydki. I zawyłam! Przez 10 mi­nut odczuwałam silny ból, który potem zelżał. Przykleiłam drugi magnes na drugą nogę i położyłam się spać. Oka­zało się, że oprócz tego, że zlikwido­wały ból, wykazują działanie moczo­pędne – całą noc biegałam do toalety. Rano spojrzałam na nogi i krzyknęłam ze zdziwienia. Żadnej opuchlizny! W ciągu jednej nocy znikły wielkie guzy reumatyczne. Przez całą noc nie poja­wił się ani jeden skurcz. Spróbowałam większych magnesów, ale zbyt mocno oddziałują, dlatego używajcie małych.
Przy osteochondrozie, artrozach [artroza to reumatyzm stawów, inaczej osteoartretyzm] i bólach, magnesy świetnie pomagają. Mój bardzo stary
ojciec ledwo chodził: miał chore stawy. Namówiłam go, by przykleił sobie ma­gnesy. I co? Po trzech dniach zaczął sprawnie chodzić.
Larysa Pietrowna Kalczenko Pietropawłowsk
Komentarz. Szanowna Laryso Pietro-wna! Całkowicie przypadkowo, a ra­czej intuicyjnie znalazła Pani metodę, którą opracował Zasłużony Wynalazca Rosji, W.S. Patrasienko, założyciel no­wej dziedziny – magnetoterapii oraz służących do niej magnetronów. Rzecz w tym, że pole magnetyczne Ziemi jest obecnie z wielu względów znacznie osłabione i nasz organizm jeszcze na to nie reaguje.Atymczasem nasze ko­mórki odczuwają już głód energety­czny.
Tak więc wynalazca Patrasienko odkrył składnik elektromagnetyczny, który swą strukturą, skalą i wektorem odpowiada polu magnetycznemu zie­mi, i za pomocą swych magnesów na­turalnie podnosi poziom brakującej energii w komórkach, które zaczynają prawidłowo działać. I proszę – nawet zwykłe magnetyczne zamknięcia przy drzwiczkach szafek (zresztą to rów­nież jego wynalazek) okazały się cu­dotwórcze.
Rzecz w tym, że magne- trony wywołują efekt reologiczny (płyn za­czyna lepiej przepływać). W star-szym wieku, u mało ruchliwych ludzi, w efek­cie zmian krzepliwości tworzą się we krwi asocjaty (grona, kiście) – sklejone składniki krwi złożone z erytrocytów, które – zwiększając swą ma-sę – nie są już w stanie przeniknąć przez błonę komórkową, co samą komórkę do­prowadza do odczuwania głodu i choroby. Magnetrony z kolei dostar­czają komórce energii, i erytrocyty,
049
rozklejając się, ponownie stają się samodzielne i zaczynają zapewniać dostarczanie substancji odżywczych oraz odprowadzanie metabolitów.
Nie pomylę się, jeśli powiem, że każdy z nas najbardziej boi się udaru mózgu, ja również. Jakieś 20-25 lat te­mu zaczęło się u mnie co jakiś czas pojawiać obrzmienie lewego policzka, a przy nacisku na lewy policzek odczu­wałam ostry ból. Jednocześnie pow­stawał stan zapalny lewego ucha i le­wej powieki. Zwróciłam się do lekarzy. Otolaryngolog przepisał mi wibroma-saż chorego ucha, a na wzrok i w celu zlikwidowania zaczerwienienia powiek zalecono mi zwykły masaż powiek przy pomocy szklanego pręcika. Kiedy po dwóch tygodniach przekonałam się o absolutnej nieskuteczności tych za­biegów, po prostu z nich zrezygnowa­łam. Straciłam tylko nadaremnie swój czas i niemal przegapiłam moment, kiedy jeszcze można było sobie po­móc. Wówczas to postawiłam sobie diagnozę – stan przedudarowy.
I co teraz robić, jak się ratować? Zauważcie, że był to przełom lat 70. i 80. Zabroniona była joga, oddychanie metodą Butenki, Borys Bołomow zna­lazł się w więzieniu za swą książkę „Nieśmiertelność – to realne”. Odszuki­wano dysydentów, wsadzano ich do więzień, a artykuły w „Zdrowiu” były je­dnakowe, nic niemówiące i stereotypo­wo prostackie. Prosty umysł mógł się tym udławić, a ja postanowiłam w poje­dynkę stawić czoła mojej chorobie!
Pomocny okazał się mój zawód. Jestem inżynierem geologii i więk­szość swego życia spędzałam w zdro­wych warunkach. Mieszkaliśmy w na­miotach bez telewizora, był za to stary radioodbiornik „Rekord”, za pomocą
którego wraz z kolegami słuchaliśmy „Radio Swoboda” [Wolna Europa]. Be­zlitośnie zagłuszano tę stację, ale my wśród piekielnego szumu staraliśmy się rozróżniać słowa. Na tej fali o 5.00 rano zawsze podawano (i podaje się do dziś) wszelkie nowinki o zdrowiu nacji amerykańskiej. W jednej z tych audycji usłyszałam, co następuje (przytaczam niemal dosłownie):
„Udar nie zagraża tym, którzy regularnie dbają o zęby przy pomocy nadtlenku wodoru i wody pitnej. Amerykańscy uczeni, którzy w ciągu 10 lat obserwowali dwadzieścia ty­sięcy pacjentów, doszli do wniosku, że to znacznie zmniejsza ryzyko wylewu krwi do mózgu. Przepis jest następują­cy: do 0,5 łyżeczki wody pitnej naka-pać 5-6 kropel nadtlenku wodoru, wy­mieszać i nanieść na tampon z gazy lub wacik. Następnie tamponem tym czyścić zęby i lekko masować dziąsła przez 4-5 minut. Zabieg ten należy wykonywać rano po przebudzeniu. Można również przed snem”.
Od tej pory do dnia dzisiejszego wykonuję ten zabieg codziennie. Prze­cież nadtlenek wodoru jest tani, łatwy w użyciu i dostępny jako środek do przemywania otwartych ran. Jest po­mocny w leczeniu całkiem poważnych chorób i pozwala opierać się całej armii szkodliwych bakterii i wirusów. Jaki jest rezultat 20 lat wiernej służby nadtlenku wodoru? Zacznę od tego, że w wieku 64 lat mam wszystkie swoje zęby, wzrok stuprocentowy, czytam najdrobniejszy druk w „ZSŻ”, dykcję mam wyraźną, pamięć bez zakłóceń, smak, węch i apetyt najwyższej klasy. Nie zostało nawet wspomnienie po chorobie ucha. Jestem bezgranicznie wdzięczna za przypadkowo usłyszaną informację.  Zresztą  teraz  już  nasi
050
uczeni twierdzą, że jeśli nasze białe ciałka krwi nie produkowałyby nadtlen­ku wodoru (który wytwarzają z tlenu at­mosferycznego i wody), to Ziemia da­wno już należałaby wyłącznie do bak­terii, wirusów, grzybów, pasożytów i in­nego świństwa.
Oczywiście, jeśli wraz z zastoso­waniem tej recepty wykorzystania nad­tlenku wodoru, prowadzić rozsądny tryb życia (a ja to wiem, bo zawód geo­loga uczy ascetycznego stylu życia), wymagający ciągłego treningu orga­nizmu, to problemy zdrowotne gdzieś znikną.
Mam 64 lata. W ciągu 40 lat bez przerwy miałam wysoki opad erytrocy­tów (OB 35-40 ml/h) [prawidłowy to 1-2 ml/h]. Zasięgałam porady wszełkich lekarzy, próbowałam znaleźć przyczy­nę i wszystko na próżno Doszłam do wniosku, że w czasie porodu zarażono mnie streptokokiem, który znajduje się we krwi. Lekarze nie wiedzieli, jak się go pozbyć. Przeczytawszy artykuły profesora I.P. Nieumywakina o nadtle­nku wodoru, natychmiast w niego uwierzyłam i zdecydowałam się dzia­łać. Wykonałam oczyszczenie jelit i za­częłam pić H2O2 według recepty. Po 10 dniach zrobiłam analizę krwi i nie uwierzyłam własnym uszom, gdy le­karz powiedział, że wszystkie wyniki są idealne. Nawet EKG było w normie, chociaż wcześniej pokazywało zakłó­cenia przewodzenia. Radość moja, rzecz jasna, nie miała granic. Cierpia­łam 40 lat i w czasie 10 dni stałam się zdrowa.
L. Jaśko, Wołgograd
Mój mąż przeszedł ciężki uraz mózgu. Jest inwalidą I grupy. Niedow­ład lewej strony, w tym i języka. Utrata zmysłu smaku, węchu, apetytu i sytoś-
ci, wrażliwości na światło, mowy, pa­mięci itd. – jest tego wiele. Sama jes­tem inwalidką II grupy: astma oskrze­lowa, stenokardia (wszystkie dolegli­wości można by długo wyliczać). Po wywiadzie z Nieumywakinem z dnia 26 marca, zaczęliśmy przyjmować bez konsultacji z lekarzami nadtlenek wo­doru 2 razy dziennie po 10 kropel, plus dwie drażetki witaminy C. Zdecydowa­liśmy, że nie mamy nic do stracenia. A nuż pomoże? I początek już jest! Mąż zaczął mówić, nie wypada mu już z le­wej strony ust pożywienie, pojawiło się uczucie łaknienia i sytości, zaczął od­różniać smaki, poprawił się kolor skóry, zaczął zapamiętywać przystanki auto­busowe. U mnie też widać postępy, choć nie takie jak u męża.
T. Wierbiło, Krasnojarsk
Mąż ma gruczolaka stercza. Przeszedł wszelkie operacje. Niezale­żnie od tego pogorszyło się oddawanie moczu i stan jelit. Po lekturze „ZSŻ” zaczął przyjmować nadtlenek wodoru. Skutek: wartość znacznika PSA [ang. Prostate Specific Antigen, antygen gruczołu krokowego] obniżyła się z 6,6 do 2,0, co stanowi normę. Unormowa­ła się czynność pęcherza moczowego. Nocą rzadko wstaje, a wcześniej zda­rzało się to 3-5 razy. Jelita zaczęły nor­malnie pracować.
L. Grinberg, Saratow
Od 35 roku życia cierpię na nad­ciśnienie, arytmię, zapalenie żył z to­warzyszącym obrzękiem nóg. Po pun-kcji szpiku kostnego w ciągu 20 lat mę­czyło mnie zapalenie korzonków. Le­czyli mnie, ale i tak chodziłam zgięta jak paragraf. Zaczęłam pić nadtlenek wodoru. Po pierwszym cyklu dziesię­ciodniowym niczego szczególnego nie
051
zauważyłam. Za to po kolejnych dzie­sięciu dniach zaczęły dziać się cuda. Znikła arytmia, ciśnienie krwi, które nie spadało poniżej 160/100 wy­niosło 120/90. Obrzęki nóg z objawami zapalenia żył znikły również. Lecz – co zadziwiające – wyprostowały się plecy i zaczęły czernieć włosy.
Galina Konstantynowna, 65 lat
Moskwa
Dzień dobry, Szanowny Iwanie Pawłowiczu! Otrzymałam Pańską ksią­żkę, napisaną wraz z Ludmiłą Stiepa-nowną [chodzi o książkę „Endoekolo-gia zdrowia”] – to skarbnica mądrości i prostych zaleceń, których nie spotka­łam w żadnej innej pozycji traktującej o medycynie ludowej. Już osiem mie­sięcy stosuję się do wszystkich rad i pi­ję nadtlenek wodoru, jak również apli­kuję go do nosa. Wielkie Wam za to dzięki! Zapomniałam, co to takiego „ból głowy” (a lekarze bez żadnego wyjaśnienia postawili diagnozę „napię­ciowy ból głowy”) i praktycznie zapom­niałam o bólach stawów.
Zaprząta mnie tylko jedna kwes­tia: Czy można przyjmować nadtlenek wodoru w czasie ciąży? Mam 32 lata i nie tracę nadziei na urodzenie jeszcze jednego dziecka.
J. Żurawliowa, Wołgograd
Komentarz. Szanowna Julio! Jak napisano w książce, przyjmowaniu nadtlenku wodoru w zalecanych daw­kach nie ma przeciwwskazań. Tym ba­rdziej dotyczy to ciąży, kiedy to dziecku potrzebne jest czyste środowisko, bez patogennej mikroflory, co możliwe jest jedynie dzięki nadtlenkowi wodoru.
Jak wiadomo, informator „ZSŻ” cieszy się dużą popularnością w USA, rzecz jasna wśród osób rosyjskojęzy-
cznych. Co więcej, niektórzy amery­kańscy fani nierzadko piszą do Rosji li­sty. Najaktywniejszy z nich to człowiek, który przeszedł wylew i ukrywa się pod pseudonimem ENGE. Przywołuję frag­ment z jego materiałów z rubryki „Życie po wylewie”, konkretnie – „Pomaga mi nadtlenek wodoru”.
Zaznajomiwszy się z materiała­mi I.P. Nieumywakina o nadtlenku wo­doru, zdecydowałem się napisać do Was. Pojawił się u mnie interesujący materiał, potwierdzający teorię i prak­tykę profesora. Mnie osobiście 3% roz­twór nadtlenku wodoru pomaga. Po­dam tylko jeden przykład. Po przeby­tym wylewie pojawiło się u mnie wiele nieprzyjemnych, tak zwanych efektów ubocznych, które były skutkiem ordy­nowanych przez lekarzy medykamen­tów. Komplikowało to i tak skompliko­waną już sytuację.
Z pomocą nadtlenku wodoru udało mi się uwolnić konkretnie od bro­dawek, które pojawiły się w bardzo nie­wygodnym miejscu – w kroczu. Leka­rze, do których się zwracałem, zapro­ponowali ich usunięcie operacyjne. Jednak przewidując powikłania, mogą­ce mieć miejsce w moim opłakanym stanie, zdecydowałem uciec się do nadtlenku wodoru.
Przed snem żona pomagała mi nałożyć tampony, wykonane z papie­rowych serwetek, namoczonych w 3% roztworze nadtlenku wodoru [czyli w nierozcieńczonej wodzie utlenionej] bezpośrednio na zaatakowane miej­sca. Pozostawiała je tam do rana. Po­wtarzałem te zabiegi przez 3 tygodnie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego poranka odkryłem, że wszys­tkie brodawki znikły. Wcześniej usuwa­no mi je kilkukrotnie za pomocą przy­palania jakimiś urządzeniami, ale po-052
jawiały się znowu w tych samych miej­scach.
Co zaś dotyczy stosunku działa­czy medycyny oficjalnej do nadtlenku wodoru, to w większości jest to stosu­nek negatywny I nie ma się co dziwić -sprzedaż drogich lekarstw jest o wiele bardziej zyskowna, niż sprzedaż nad­tlenku wodoru. Poza tym nie zaprzes­taje się prób produkowania i sprzedaży lekarstw, za których podstawę służy właśnie nadtlenek wodoru z wszelkimi możliwymi niedziałającymi dodatkami, ale już w cenie wielokrotnie przewyż­szającej wartość owej podstawy. I, wyobraźcie sobie, że ludzie kupują te śliczne buteleczki i pojemniczki, albo­wiem cieszą się one popularnością na­pędzoną za pomocą reklamy (to samo ma miejsce i w Rosji).
Należy zauważyć, że we wszys­tkich tych produktach zawartość tlenu jest o wiele mniejsza niż w zwyczaj­nym nadtlenku wodoru (wodzie utle­nionej)
Do tego zawartość tlenu to waż­ny aspekt. Iwan Pietrowicz Pawłow po­wiedział swego czasu, że życie to cią­gła walka z niedotlenieniem. Znane porzekadło uznanego na całym świe­cie uczonego dotyczy wszystkiego, co żyje na naszej planecie.
Wiadomo, że nadtlenek może działać jak katalizator w plazmie i bia­łych krwinkach. Ma zdolność do prze­nikania przez błonę komórkową erytro­cytów, zapewniając im dodatkową ilość tlenu.
Zresztą komórki naszego ciała, które walczą z infekcjami nazywamy granulocytami. Produkują one nadtle­nek wodoru i są jakby pierwszą linią obrony przed bakteriami i wirusami.
Obecność w organizmie czło­wieka cząsteczek nadtlenku wodoru
odgrywa ogromną rolę. Uczestniczą one w wielu procesach zachodzących w naszym ciele. Nie zamierzając roz­wijać tu wykładu z mikrobiologii, chcę tylko nadmienić, że proteiny, karbohy-draty, witaminy i minerały, by uczestni­czyć w pełnieniu ważnych funkcji ży­ciowych, nieodzownie wymagają obecności nadtlenku wodoru Nieprzy­padkowo w naukowej literaturze medy­cznej opublikowano ponad sześć ty­sięcy badań naukowych nad zastoso­waniem nadtlenku wodoru, powtarzam – prostego, taniego i w znacznym stop­niu wszechstronnego środka. Jednak oficjalna medycyna woli ten fakt prze­milczać. Na całego za to reklamuje się szalenie drogie preparaty, których efekt nie został do końca zbadany, a konsekwencje ich zażywania są nieja­sne.
Zatem życzę Wam zdrowia. Nie przyjmujcie lekarstw, nie mając o nich dokładnej informacji.
Nadtlenek wodoru to wielkie źró­dło tlenu atomowego, i do tego uczest­niczy on w procesie niszczenia przez komórki krwi szkodliwych bakterii. Właśnie dlatego wciąż płukam usta mieszanką nadtlenku wodoru, i szcze­rze mówiąc czuję, że mój stan ogólny się poprawił. Oprócz tego, jak już pi­sałem, udało mi się z pomocą właśnie nadtlenku pozbyć brodawek, które przeszkadzały mi w poruszaniu się, dzięki czemu życie znów się do mnie uśmiechnęło. Teraz jestem w stanie sam robić to, czego nie mogłem wcze­śniej. Wielkie dzięki redakcji i profeso­rowi Iwanowi Pawłowiczowi Nieumy-wakinowi. Popchnęliście mnie do sko­rzystania w procesie leczenia z nad­tlenku wodoru i efekt okazał się na szczęście pozytywny.
Unikalność  nadtlenku  wodoru
053
polega jeszcze na tym, że można go stosować wraz z inną terapią. Ważne jest tylko by wiedzieć, że zażywać nad­tlenek wodoru należy zawsze osobno, na pusty żołądek, i nigdy nie łączyć go z innymi preparatami..
ENGE, California
Niektórzy pacjenci w swych lis­tach przytaczają dane o uczuciu dys­komfortu po przyjęciu wewnętrznym nadtlenku wodoru.Chodzi o uczucie ciężaru w żołądku i pulsujący ból. Wy­wołuje to niepokój, czy nie powstaje owrzodzenie lub rak spowodowany zniszczeniem błony śluzowej żotądka. Rzeczywiście, nadtlenek wodoru wchodzi w żołądku w reakcję z kwasa­mi tłuszczowymi, tworząc wolne rodni­ki, co stanowi zasadniczy czynnik cho­robotwórczy. Lecz jak już wiecie, w or­ganizmie tworzy się wiele enzymów, w tym katalaza, która rozkłada nadtlenek wodoru na wodę i tlen atomowy. Lecz w żołądku – w zależności od jego kondycji – enzymów tych jest niewiele, albo nie ma ich wcale.
Jednak jak pisze w swej książce W. Douglas: W odpowiedzi na tezę ja­pońskich badaczy, negatywnie wyra­żających się na temat wewnętrznego zastosowania nadtlenku wodoru, De­partament Żywności i Lekarstw w USA oświadczył w 1981 roku, co następuje: „Po analizie całości materiałów doty­czących nadtlenku wodoru uważamy, że są one niewystarczające do tego, by zaliczyć nadtlenek wodoru do środ­ków kancerogennych [rakotwórczych], wywołujących złośliwy nowotwór dwu­nastnicy”.
Z własnego doświadczenia i da­nych W. Douglasa wnoszę, że dawka dobowa nie przekraczająca 30 kropel, a jednorazowa 10 kropel, jest dawką
bezpieczną. Natomiast w razie wystą­pienia jakichkolwiek reakcji, należy na jakiś czas zmniejszyć dawkę. I bardzo ważna rzecz: przyjmowanie nadtlenku wodoru powinno odbywać się zawsze na pusty żołądek, co oznacza 30-40 minut przed jedzeniem i 1,5-2,0 godzin po posiłku.

Dodaj komentarz