Reakcje pacjentów – Iwan Niumywakin
Posted by naturalnel w dniu 10 października, 2014
Reakcje pacjentów
Szanowny Iwanie Pawłowiczu!
Chcę podzielić się z Panem tym, co stało się ze mną w czasie, gdy zaczynałam zażywać H2O2. Mam 73 lata, przeszłam zawał serca i udar mózgu. Prawa strona [ciała] praktycznie nie
045
działała. Na skutek bólów kręgosłupa, stawów oraz w okolicy serca, z trudem poruszałam się po pokoju. Głowę mogłam odwracać jedynie wraz z tułowiem, a to i tak nie wszystko. Zaczęłam przyjmować H2O2 zgodnie z Pańskim zaleceniem, zakrapiać do nosa, i nawet nacierać się nim. Po jakichś 2 tygodniach poczułam niewielką ulgę, a pod koniec miesiąca jak gdyby rozluźniła się jakaś sprężyna, po czym praktycznie zanikły bóle w okolicy serca i w stawach.
Minęto już 7 miesięcy, a ja czuję się jak 10 lat przed chorobą. Samodzielnie chodzę do sklepu, wykonuję gimnastykę, a całe lato kopałam w ogródku. Nawet chodziłam na bosaka i od czasu do czasu chłostałam się pokrzywą. Teraz wszyscy moi sąsiedzi przeszli na taki sam tryb życia i zrozumieli, że nie wkładając wysiłku w swoje zdrowie, nie osiągnie się żadnego pożytku – tym bardziej używając lekarstw, którymi nas tylko trują. Dziękuję Bogu, że jest Pan na świecie. Życzę zdrowia Panu i Pańskim współpracownikom. T. Gordiejewa, Kirów
Komentarz. Jak widzicie, efekt pojawił się nie od razu, a ponieważ komórki chorych żyją faktycznie w środowisku beztlenowym, okres przyjmowania nadtlenku wodoru nie jest niczym ograniczony.
– Mam 64 lata. Mając 50 lat przeszedłem zawał, po półtora roku pojawiło się nadciśnienie, przy czym ciśnienie podniosło się do 250/140 mm słupka rtęci. Zanim skończyłem sześćdziesiątkę, doszła arytmia z migotaniem komór, tachikardia napadowa oraz przerost prostaty, który przerodził się w guza prostaty. Od 52 roku życia
mam grupę inwalidzką. Niezależnie od dużej ilości przyjmowanych lekarstw oraz leczenia w szpitalach, mój stan się pogarszał. W rezultacie miałem ciężką zadyszkę, z trudem chodziłem.
W związku z napuchniętymi nogami nie byłem w stanie się schylić, poruszałem się wyłącznie z pomocą bliskich, pogarszała się pamięć, a w głowie wciąż mi szumiało. Myślałem już o tym, by zakończyć swe życie na Ziemi, by nie męczyć siebie i najbliższych oraz lekarzy, którym od samego mojego widoku robiło się niedobrze.
Na początku roku 2000 zapoznałem się z zaleceniami profesora Nie-umywakina i zacząłem przyjmować nadtlenek wodoru według jego metody. Zacząłem się również gimnastykować na tyle, na ile pozwalały mi siły, przyjmować naprzemienne prysznice, wychodzić niezależnie od pogody Przestałem zatem liczyć na osoby trzecie, zająłem się własnym zdrowiem – jak mawia Iwan Pawłowicz – całościowo.
W efekcie obecnie (październik 2003 r.) uważam się za praktycznie zdrowego człowieka. Ciśnienie krwi spadło do 130-140/ 85-95 mm słupa rtęci, ekstracystole (nadkomorowe pobudzenia przedwczesne serca) oczywiście zdarzają się, ale nie zauważam ich. Swobodnie chodzę, kręgosłup zgina się, wykonuję stanie w pozycji „świecy”, staję na głowie, opuchlizna nóg ustąpiła.
Profesor Nieumywakin ma rację: na zdrowie trzeba sobie zapracowy-wać. Ja poświęcam na poranną gimnastykę i zabiegi około godziny, a w ciągu dnia 1,0-1,5 godziny na spacer i bieg truchtem. Pozostały czas to praca na działce. Ale przecież mimo tego, że przybyło mi lat, czuję się o wiele lepiej
046
niż przed chorobą. Okazuje się, że wszystko jest bardzo proste, ale bez własnego wkładu pracy zdrowia nie będzie. Nie chodzę do lekarzy, a jeśli już się do nich wybiorę, to dziwią się, że jeszcze żyję, bo według ich prognoz powinienem juz dawno umrzeć. Mówię im, że nie doczekają się. Zresztą niektórzy z nich sami już umarli.
I co się okazuje? Wielu, do których wcześniej się zwracałem nie mogło mi zalecić, co mam robić. Mógł to uczynić jedynie Główny Uzdrowiciel Narodowy Rosji. Jaki mam mieć teraz stosunek do oficjalnej medycyny, która porzuca pacjentów, dla których w ogóle istnieje?
Z szacunkiem i wdzięcznością za mądre i proste rady, których zastosowanie zmienia chorych w zdrowych. I.P. Potzorow, Lipieck
Na starość uzbierało się wiele bolączek, i już wydaje się, że przywykliśmy do nich, ale ciągłe uczucie osłabienia, rozbicia, zmęczenia – nawet po nieznacznym wysiłku – uczyniły życie „nie do życia”. Za radą I.P. Nieumy-wakina zaczęliśmy (ja i mąż) przyjmować nadtlenek wodoru. Po pierwszych dziesięciu dniach niczego nie poczułam, ale potem zaczęły dziać się cuda.
Jelita zaczęły wyrzucać z siebie coś niewyobrażalnego. Jakieś błonki, czerń, kamyki – i trwało to ponad tydzień Wkrótce to samo zaczęło się u męża. Jeśli by Pan tylko wiedział, jak odżyliśmy. Można by rzec: odmłodnie-liśmy o 10-15 lat. Czy to możliwe, że to wszystko przez nadtlenek wodoru? W.I. Morozowa, Tomsk
Komentarz. Rzecz w tym, że wydzielany w organizmie podczas rozkładu nadtlenku wodoru tlen atomowy jest
nie tylko mocnym, dodatkowym źródłem nasycenia tkanek tlenem, ale i utleniaczem produktów toksycznych, które blokowały pracę jelit. Niektórzy uczeni twierdzą (profesor Jelienkułow), że nadtlenek wodoru uszkadza komórki nabłonka rzęskowego [epithelium rzęskowe] jelita grubego, co w konsekwencji upośledza jego pracę. Nadtlenek wodoru jest nie tylko produktem działalności komórek-zabójców [limfocytów], likwidujących wszelką patoge-nną mikroflorę, grzyby i wirusy. Jest jeszcze swego rodzaju uniwersalnym środkiem utrzymującym na właściwym fizjologicznie poziomie wszystkie ważne dla życia procesy. Komórki układu immunologicznego – limfocyty i granu-locyty – to nasi ratownicy, a nie niszczyciele. Oto dlaczego nadtlenek wodoru, dotleniwszy niedotlenione substancje, wyrzucił je z organizmu, „zaprowadzając porządek” w jelitach.
Z całego serca dziękuję za zalecenie dotyczące zażywania nadtlenku wodoru. Jestem inwalidą II grupy, mam 77 lat. 44 lata przepracowałem dla nauki. W 1990 roku przebyłem rozległy zawał serca. Od tamtej chwili cierpię na bóle dławicowe. Nie mogłem przejść 5 minut od domu do Instytutu bez zatrzymywania się i zażycia nitrogliceryny, i to mimo faktu, że leczyłem się najnowocześniejszymi środkami. Rok temu stan gwałtownie się pogorszył i bytem zmuszony odejść na emeryturę. Przeczytawszy o korzystnym wpływie nadtlenku wodoru w informatorze „ZSŻ”, zacząłem przyjmować go po 30 kropli dziennie. Po kilku tygodniach stenokardia, która jak wiadomo związana jest z niedotlenieniem mięśnia sercowego, całkowicie znikła. Tlen z nadtlenku wodoru w pełni zaspokoił
047
potrzeby serca. Stopniowo wykluczyłem przyjmowanie wszystkich lekarstw służących rozszerzeniu naczyń. Zażywając tylko nadtlenek wodoru, czuję się wspaniale – jakby podmieniono mi serce. Z przyjemnością prowadzę samochód, latem pracowałem na działce, kopałem grządki, sadziłem, pielęgnowałem, zbierałem plony. Obecnie bez wysiłku przechodzę dystans 5 km. Profesor G.P. Kutuzow, Łobnia
Szanowny Iwanie Pawłowiczu! Zwraca się do Pana emerytka, weteranka wojenna, z prośbą o rozszyfrowanie metodyki przyjmowania nadtlenku wodoru. 16 marca 2003 roku zaczęłam przyjmować nadtlenek, począwszy od jednej kropli, i doszłam do 30 kropel, z przerwami. Ponieważ widocznie nieuważnie przestudiowałam Pańskie zalecenia, przyjmowałam nadtlenek dwa razy dziennie, rano i wieczorem po 30 kropel. Po zażyciu nie było żadnych zakłóceń wewnętrznych, przeciwnie, pojawiła się rześkość I o ile wcześniej z trudem się przemieszczałam, to zaczęłam lepiej i szybciej chodzić, nie odczuwając zmęczenia. Jednak po 1,5 miesiąca takiego przyjmowania nadtlenku zauważyłam, że zaczął mi się gwałtownie pogarszać wzrok. Ponieważ przez wiele lat rozwijała się u mnie postępująca zaćma, zwróciłam się do lekarza, który orzekł, że stosowanie nadtlenku wodoru mogło przyspieszyć rozwój zaćmy, i że konieczna jest natychmiastowa operacja. Co mam dalej robić? Zażywać nadtlenek czy nie?
N. Swiridowa, Kazań
Komentarz. Szanowna
Nadieżdo Siergiejewna! W organizmie stopniowo nakładają się zjawiska, któ-
re dochodząc do określonej granicy, wylewają się w tę lub inną chorobę. Zaćma przecież od dawna dojrzewała, a nadtlenek wodoru swym działaniem mógł przyspieszyć procesy wymiany w oku, co być może w przyszłości posłuży rozpoczęciu rozpuszczania katarakty, czego świadkiem byłem już niejednokrotnie. Ale przede wszystkim proszę nie przekraczać zalecanej dawki jednorazowej nadtlenku wodoru – 10 kropel na 30-50 ml wody.
Opowiem o tym, jak w ciągu sześciu lat cierpiałam na astmę oskrzelową. Szczególnie w nocy było niedobrze. Nie mogłam spać, dusiłam się. A w tym informatorze przeczytałam wywiad z profesorem I.P. Nieumywaki-nem. Natychmiast uwierzyłam w nadtlenek wodoru i zaczęłam przyjmować go zgodnie z zaleceniami doktora. No i stał się cud. Męcząca mnie tyle lat astma oskrzelowa rozstała się ze mną. Jakież to szczęście, gdy człowiek się nie dusi i może prowadzić normalne życie!
Walentyna K., Dimitrowgrad
Rok temu moje choroby – reumatyzm, zapalenie stawów i zwyrodnienie stawów kolanowych – doprowadziły mnie do opłakanego stanu. Miałam piekielne bóle, prawie nie mogłam chodzić. Mieszkam sama i nie miał mi kto pomagać, a jakoś trzeba było żyć. Do pracy pełzłam drobnymi kroczkami, niemal tracąc przytomność. Lekarze orzekli, że to nie ich specjalność, i praktycznie zostawili mnie samej sobie. Doszedłszy do granic wytrzymałości, poczułam się skazana na powolne umieranie w mękach Nie spałam prawie cały miesiąc. Żyły napuchły, nogi pokryły się ogromnymi guzami, bez
048
przerwy męczyły mnie dreszcze nie do zniesienia.
I oto gdy śmierć wydawała się już szczęśliwym wybawieniem, wpadł mi w ręce artykuł profesora I.P. Nieu-mywakina o nadtlenku wodoru. Chwała Bogu, że dowiedziałam się o tym zadziwiającym lekarstwie! Od razu zaczęłam przyjmować nadtlenek wodoru. Rozpoczęła się bardzo powolna, ale ciągła poprawa. Teraz normalnie żyję i pracuję, i mam nadzieję na całkowite wyzdrowienie. By poczuć działanie nadtlenku wodoru należy, jak się okazuje, pić go przez długi czas. Efekt jest niewątpliwy. Cofają się nawet ciężkie dolegliwości, jakie miałam, ale skurcze w nogach odczuwam nadal…
Przeczytałam również artykuł o urządzeniu „Newoton” – trochę drogim, nie na moją kieszeń. I wówczas mnie olśniło: Czymże jest to urządzenie? Zwyczajny kawał magnesu zamknięty w plastiku i zgrzany. Wzięłam śrubokręt, poszłam do kuchni i wykręciłam z szafek kuchennych magnesy. Wzięłam taśmę klejącą i przykleiłam magnes na mięsień łydki. I zawyłam! Przez 10 minut odczuwałam silny ból, który potem zelżał. Przykleiłam drugi magnes na drugą nogę i położyłam się spać. Okazało się, że oprócz tego, że zlikwidowały ból, wykazują działanie moczopędne – całą noc biegałam do toalety. Rano spojrzałam na nogi i krzyknęłam ze zdziwienia. Żadnej opuchlizny! W ciągu jednej nocy znikły wielkie guzy reumatyczne. Przez całą noc nie pojawił się ani jeden skurcz. Spróbowałam większych magnesów, ale zbyt mocno oddziałują, dlatego używajcie małych.
Przy osteochondrozie, artrozach [artroza to reumatyzm stawów, inaczej osteoartretyzm] i bólach, magnesy świetnie pomagają. Mój bardzo stary
ojciec ledwo chodził: miał chore stawy. Namówiłam go, by przykleił sobie magnesy. I co? Po trzech dniach zaczął sprawnie chodzić.
Larysa Pietrowna Kalczenko Pietropawłowsk
Komentarz. Szanowna Laryso Pietro-wna! Całkowicie przypadkowo, a raczej intuicyjnie znalazła Pani metodę, którą opracował Zasłużony Wynalazca Rosji, W.S. Patrasienko, założyciel nowej dziedziny – magnetoterapii oraz służących do niej magnetronów. Rzecz w tym, że pole magnetyczne Ziemi jest obecnie z wielu względów znacznie osłabione i nasz organizm jeszcze na to nie reaguje.Atymczasem nasze komórki odczuwają już głód energetyczny.
Tak więc wynalazca Patrasienko odkrył składnik elektromagnetyczny, który swą strukturą, skalą i wektorem odpowiada polu magnetycznemu ziemi, i za pomocą swych magnesów naturalnie podnosi poziom brakującej energii w komórkach, które zaczynają prawidłowo działać. I proszę – nawet zwykłe magnetyczne zamknięcia przy drzwiczkach szafek (zresztą to również jego wynalazek) okazały się cudotwórcze.
Rzecz w tym, że magne- trony wywołują efekt reologiczny (płyn zaczyna lepiej przepływać). W star-szym wieku, u mało ruchliwych ludzi, w efekcie zmian krzepliwości tworzą się we krwi asocjaty (grona, kiście) – sklejone składniki krwi złożone z erytrocytów, które – zwiększając swą ma-sę – nie są już w stanie przeniknąć przez błonę komórkową, co samą komórkę doprowadza do odczuwania głodu i choroby. Magnetrony z kolei dostarczają komórce energii, i erytrocyty,
049
rozklejając się, ponownie stają się samodzielne i zaczynają zapewniać dostarczanie substancji odżywczych oraz odprowadzanie metabolitów.
Nie pomylę się, jeśli powiem, że każdy z nas najbardziej boi się udaru mózgu, ja również. Jakieś 20-25 lat temu zaczęło się u mnie co jakiś czas pojawiać obrzmienie lewego policzka, a przy nacisku na lewy policzek odczuwałam ostry ból. Jednocześnie powstawał stan zapalny lewego ucha i lewej powieki. Zwróciłam się do lekarzy. Otolaryngolog przepisał mi wibroma-saż chorego ucha, a na wzrok i w celu zlikwidowania zaczerwienienia powiek zalecono mi zwykły masaż powiek przy pomocy szklanego pręcika. Kiedy po dwóch tygodniach przekonałam się o absolutnej nieskuteczności tych zabiegów, po prostu z nich zrezygnowałam. Straciłam tylko nadaremnie swój czas i niemal przegapiłam moment, kiedy jeszcze można było sobie pomóc. Wówczas to postawiłam sobie diagnozę – stan przedudarowy.
I co teraz robić, jak się ratować? Zauważcie, że był to przełom lat 70. i 80. Zabroniona była joga, oddychanie metodą Butenki, Borys Bołomow znalazł się w więzieniu za swą książkę „Nieśmiertelność – to realne”. Odszukiwano dysydentów, wsadzano ich do więzień, a artykuły w „Zdrowiu” były jednakowe, nic niemówiące i stereotypowo prostackie. Prosty umysł mógł się tym udławić, a ja postanowiłam w pojedynkę stawić czoła mojej chorobie!
Pomocny okazał się mój zawód. Jestem inżynierem geologii i większość swego życia spędzałam w zdrowych warunkach. Mieszkaliśmy w namiotach bez telewizora, był za to stary radioodbiornik „Rekord”, za pomocą
którego wraz z kolegami słuchaliśmy „Radio Swoboda” [Wolna Europa]. Bezlitośnie zagłuszano tę stację, ale my wśród piekielnego szumu staraliśmy się rozróżniać słowa. Na tej fali o 5.00 rano zawsze podawano (i podaje się do dziś) wszelkie nowinki o zdrowiu nacji amerykańskiej. W jednej z tych audycji usłyszałam, co następuje (przytaczam niemal dosłownie):
„Udar nie zagraża tym, którzy regularnie dbają o zęby przy pomocy nadtlenku wodoru i wody pitnej. Amerykańscy uczeni, którzy w ciągu 10 lat obserwowali dwadzieścia tysięcy pacjentów, doszli do wniosku, że to znacznie zmniejsza ryzyko wylewu krwi do mózgu. Przepis jest następujący: do 0,5 łyżeczki wody pitnej naka-pać 5-6 kropel nadtlenku wodoru, wymieszać i nanieść na tampon z gazy lub wacik. Następnie tamponem tym czyścić zęby i lekko masować dziąsła przez 4-5 minut. Zabieg ten należy wykonywać rano po przebudzeniu. Można również przed snem”.
Od tej pory do dnia dzisiejszego wykonuję ten zabieg codziennie. Przecież nadtlenek wodoru jest tani, łatwy w użyciu i dostępny jako środek do przemywania otwartych ran. Jest pomocny w leczeniu całkiem poważnych chorób i pozwala opierać się całej armii szkodliwych bakterii i wirusów. Jaki jest rezultat 20 lat wiernej służby nadtlenku wodoru? Zacznę od tego, że w wieku 64 lat mam wszystkie swoje zęby, wzrok stuprocentowy, czytam najdrobniejszy druk w „ZSŻ”, dykcję mam wyraźną, pamięć bez zakłóceń, smak, węch i apetyt najwyższej klasy. Nie zostało nawet wspomnienie po chorobie ucha. Jestem bezgranicznie wdzięczna za przypadkowo usłyszaną informację. Zresztą teraz już nasi
050
uczeni twierdzą, że jeśli nasze białe ciałka krwi nie produkowałyby nadtlenku wodoru (który wytwarzają z tlenu atmosferycznego i wody), to Ziemia dawno już należałaby wyłącznie do bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów i innego świństwa.
Oczywiście, jeśli wraz z zastosowaniem tej recepty wykorzystania nadtlenku wodoru, prowadzić rozsądny tryb życia (a ja to wiem, bo zawód geologa uczy ascetycznego stylu życia), wymagający ciągłego treningu organizmu, to problemy zdrowotne gdzieś znikną.
Mam 64 lata. W ciągu 40 lat bez przerwy miałam wysoki opad erytrocytów (OB 35-40 ml/h) [prawidłowy to 1-2 ml/h]. Zasięgałam porady wszełkich lekarzy, próbowałam znaleźć przyczynę i wszystko na próżno Doszłam do wniosku, że w czasie porodu zarażono mnie streptokokiem, który znajduje się we krwi. Lekarze nie wiedzieli, jak się go pozbyć. Przeczytawszy artykuły profesora I.P. Nieumywakina o nadtlenku wodoru, natychmiast w niego uwierzyłam i zdecydowałam się działać. Wykonałam oczyszczenie jelit i zaczęłam pić H2O2 według recepty. Po 10 dniach zrobiłam analizę krwi i nie uwierzyłam własnym uszom, gdy lekarz powiedział, że wszystkie wyniki są idealne. Nawet EKG było w normie, chociaż wcześniej pokazywało zakłócenia przewodzenia. Radość moja, rzecz jasna, nie miała granic. Cierpiałam 40 lat i w czasie 10 dni stałam się zdrowa.
L. Jaśko, Wołgograd
Mój mąż przeszedł ciężki uraz mózgu. Jest inwalidą I grupy. Niedowład lewej strony, w tym i języka. Utrata zmysłu smaku, węchu, apetytu i sytoś-
ci, wrażliwości na światło, mowy, pamięci itd. – jest tego wiele. Sama jestem inwalidką II grupy: astma oskrzelowa, stenokardia (wszystkie dolegliwości można by długo wyliczać). Po wywiadzie z Nieumywakinem z dnia 26 marca, zaczęliśmy przyjmować bez konsultacji z lekarzami nadtlenek wodoru 2 razy dziennie po 10 kropel, plus dwie drażetki witaminy C. Zdecydowaliśmy, że nie mamy nic do stracenia. A nuż pomoże? I początek już jest! Mąż zaczął mówić, nie wypada mu już z lewej strony ust pożywienie, pojawiło się uczucie łaknienia i sytości, zaczął odróżniać smaki, poprawił się kolor skóry, zaczął zapamiętywać przystanki autobusowe. U mnie też widać postępy, choć nie takie jak u męża.
T. Wierbiło, Krasnojarsk
Mąż ma gruczolaka stercza. Przeszedł wszelkie operacje. Niezależnie od tego pogorszyło się oddawanie moczu i stan jelit. Po lekturze „ZSŻ” zaczął przyjmować nadtlenek wodoru. Skutek: wartość znacznika PSA [ang. Prostate Specific Antigen, antygen gruczołu krokowego] obniżyła się z 6,6 do 2,0, co stanowi normę. Unormowała się czynność pęcherza moczowego. Nocą rzadko wstaje, a wcześniej zdarzało się to 3-5 razy. Jelita zaczęły normalnie pracować.
L. Grinberg, Saratow
Od 35 roku życia cierpię na nadciśnienie, arytmię, zapalenie żył z towarzyszącym obrzękiem nóg. Po pun-kcji szpiku kostnego w ciągu 20 lat męczyło mnie zapalenie korzonków. Leczyli mnie, ale i tak chodziłam zgięta jak paragraf. Zaczęłam pić nadtlenek wodoru. Po pierwszym cyklu dziesięciodniowym niczego szczególnego nie
051
zauważyłam. Za to po kolejnych dziesięciu dniach zaczęły dziać się cuda. Znikła arytmia, ciśnienie krwi, które nie spadało poniżej 160/100 wyniosło 120/90. Obrzęki nóg z objawami zapalenia żył znikły również. Lecz – co zadziwiające – wyprostowały się plecy i zaczęły czernieć włosy.
Galina Konstantynowna, 65 lat
Moskwa
Dzień dobry, Szanowny Iwanie Pawłowiczu! Otrzymałam Pańską książkę, napisaną wraz z Ludmiłą Stiepa-nowną [chodzi o książkę „Endoekolo-gia zdrowia”] – to skarbnica mądrości i prostych zaleceń, których nie spotkałam w żadnej innej pozycji traktującej o medycynie ludowej. Już osiem miesięcy stosuję się do wszystkich rad i piję nadtlenek wodoru, jak również aplikuję go do nosa. Wielkie Wam za to dzięki! Zapomniałam, co to takiego „ból głowy” (a lekarze bez żadnego wyjaśnienia postawili diagnozę „napięciowy ból głowy”) i praktycznie zapomniałam o bólach stawów.
Zaprząta mnie tylko jedna kwestia: Czy można przyjmować nadtlenek wodoru w czasie ciąży? Mam 32 lata i nie tracę nadziei na urodzenie jeszcze jednego dziecka.
J. Żurawliowa, Wołgograd
Komentarz. Szanowna Julio! Jak napisano w książce, przyjmowaniu nadtlenku wodoru w zalecanych dawkach nie ma przeciwwskazań. Tym bardziej dotyczy to ciąży, kiedy to dziecku potrzebne jest czyste środowisko, bez patogennej mikroflory, co możliwe jest jedynie dzięki nadtlenkowi wodoru.
Jak wiadomo, informator „ZSŻ” cieszy się dużą popularnością w USA, rzecz jasna wśród osób rosyjskojęzy-
cznych. Co więcej, niektórzy amerykańscy fani nierzadko piszą do Rosji listy. Najaktywniejszy z nich to człowiek, który przeszedł wylew i ukrywa się pod pseudonimem ENGE. Przywołuję fragment z jego materiałów z rubryki „Życie po wylewie”, konkretnie – „Pomaga mi nadtlenek wodoru”.
Zaznajomiwszy się z materiałami I.P. Nieumywakina o nadtlenku wodoru, zdecydowałem się napisać do Was. Pojawił się u mnie interesujący materiał, potwierdzający teorię i praktykę profesora. Mnie osobiście 3% roztwór nadtlenku wodoru pomaga. Podam tylko jeden przykład. Po przebytym wylewie pojawiło się u mnie wiele nieprzyjemnych, tak zwanych efektów ubocznych, które były skutkiem ordynowanych przez lekarzy medykamentów. Komplikowało to i tak skomplikowaną już sytuację.
Z pomocą nadtlenku wodoru udało mi się uwolnić konkretnie od brodawek, które pojawiły się w bardzo niewygodnym miejscu – w kroczu. Lekarze, do których się zwracałem, zaproponowali ich usunięcie operacyjne. Jednak przewidując powikłania, mogące mieć miejsce w moim opłakanym stanie, zdecydowałem uciec się do nadtlenku wodoru.
Przed snem żona pomagała mi nałożyć tampony, wykonane z papierowych serwetek, namoczonych w 3% roztworze nadtlenku wodoru [czyli w nierozcieńczonej wodzie utlenionej] bezpośrednio na zaatakowane miejsca. Pozostawiała je tam do rana. Powtarzałem te zabiegi przez 3 tygodnie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego poranka odkryłem, że wszystkie brodawki znikły. Wcześniej usuwano mi je kilkukrotnie za pomocą przypalania jakimiś urządzeniami, ale po-052
jawiały się znowu w tych samych miejscach.
Co zaś dotyczy stosunku działaczy medycyny oficjalnej do nadtlenku wodoru, to w większości jest to stosunek negatywny I nie ma się co dziwić -sprzedaż drogich lekarstw jest o wiele bardziej zyskowna, niż sprzedaż nadtlenku wodoru. Poza tym nie zaprzestaje się prób produkowania i sprzedaży lekarstw, za których podstawę służy właśnie nadtlenek wodoru z wszelkimi możliwymi niedziałającymi dodatkami, ale już w cenie wielokrotnie przewyższającej wartość owej podstawy. I, wyobraźcie sobie, że ludzie kupują te śliczne buteleczki i pojemniczki, albowiem cieszą się one popularnością napędzoną za pomocą reklamy (to samo ma miejsce i w Rosji).
Należy zauważyć, że we wszystkich tych produktach zawartość tlenu jest o wiele mniejsza niż w zwyczajnym nadtlenku wodoru (wodzie utlenionej)
Do tego zawartość tlenu to ważny aspekt. Iwan Pietrowicz Pawłow powiedział swego czasu, że życie to ciągła walka z niedotlenieniem. Znane porzekadło uznanego na całym świecie uczonego dotyczy wszystkiego, co żyje na naszej planecie.
Wiadomo, że nadtlenek może działać jak katalizator w plazmie i białych krwinkach. Ma zdolność do przenikania przez błonę komórkową erytrocytów, zapewniając im dodatkową ilość tlenu.
Zresztą komórki naszego ciała, które walczą z infekcjami nazywamy granulocytami. Produkują one nadtlenek wodoru i są jakby pierwszą linią obrony przed bakteriami i wirusami.
Obecność w organizmie człowieka cząsteczek nadtlenku wodoru
odgrywa ogromną rolę. Uczestniczą one w wielu procesach zachodzących w naszym ciele. Nie zamierzając rozwijać tu wykładu z mikrobiologii, chcę tylko nadmienić, że proteiny, karbohy-draty, witaminy i minerały, by uczestniczyć w pełnieniu ważnych funkcji życiowych, nieodzownie wymagają obecności nadtlenku wodoru Nieprzypadkowo w naukowej literaturze medycznej opublikowano ponad sześć tysięcy badań naukowych nad zastosowaniem nadtlenku wodoru, powtarzam – prostego, taniego i w znacznym stopniu wszechstronnego środka. Jednak oficjalna medycyna woli ten fakt przemilczać. Na całego za to reklamuje się szalenie drogie preparaty, których efekt nie został do końca zbadany, a konsekwencje ich zażywania są niejasne.
Zatem życzę Wam zdrowia. Nie przyjmujcie lekarstw, nie mając o nich dokładnej informacji.
Nadtlenek wodoru to wielkie źródło tlenu atomowego, i do tego uczestniczy on w procesie niszczenia przez komórki krwi szkodliwych bakterii. Właśnie dlatego wciąż płukam usta mieszanką nadtlenku wodoru, i szczerze mówiąc czuję, że mój stan ogólny się poprawił. Oprócz tego, jak już pisałem, udało mi się z pomocą właśnie nadtlenku pozbyć brodawek, które przeszkadzały mi w poruszaniu się, dzięki czemu życie znów się do mnie uśmiechnęło. Teraz jestem w stanie sam robić to, czego nie mogłem wcześniej. Wielkie dzięki redakcji i profesorowi Iwanowi Pawłowiczowi Nieumy-wakinowi. Popchnęliście mnie do skorzystania w procesie leczenia z nadtlenku wodoru i efekt okazał się na szczęście pozytywny.
Unikalność nadtlenku wodoru
053
polega jeszcze na tym, że można go stosować wraz z inną terapią. Ważne jest tylko by wiedzieć, że zażywać nadtlenek wodoru należy zawsze osobno, na pusty żołądek, i nigdy nie łączyć go z innymi preparatami..
ENGE, California
Niektórzy pacjenci w swych listach przytaczają dane o uczuciu dyskomfortu po przyjęciu wewnętrznym nadtlenku wodoru.Chodzi o uczucie ciężaru w żołądku i pulsujący ból. Wywołuje to niepokój, czy nie powstaje owrzodzenie lub rak spowodowany zniszczeniem błony śluzowej żotądka. Rzeczywiście, nadtlenek wodoru wchodzi w żołądku w reakcję z kwasami tłuszczowymi, tworząc wolne rodniki, co stanowi zasadniczy czynnik chorobotwórczy. Lecz jak już wiecie, w organizmie tworzy się wiele enzymów, w tym katalaza, która rozkłada nadtlenek wodoru na wodę i tlen atomowy. Lecz w żołądku – w zależności od jego kondycji – enzymów tych jest niewiele, albo nie ma ich wcale.
Jednak jak pisze w swej książce W. Douglas: W odpowiedzi na tezę japońskich badaczy, negatywnie wyrażających się na temat wewnętrznego zastosowania nadtlenku wodoru, Departament Żywności i Lekarstw w USA oświadczył w 1981 roku, co następuje: „Po analizie całości materiałów dotyczących nadtlenku wodoru uważamy, że są one niewystarczające do tego, by zaliczyć nadtlenek wodoru do środków kancerogennych [rakotwórczych], wywołujących złośliwy nowotwór dwunastnicy”.
Z własnego doświadczenia i danych W. Douglasa wnoszę, że dawka dobowa nie przekraczająca 30 kropel, a jednorazowa 10 kropel, jest dawką
bezpieczną. Natomiast w razie wystąpienia jakichkolwiek reakcji, należy na jakiś czas zmniejszyć dawkę. I bardzo ważna rzecz: przyjmowanie nadtlenku wodoru powinno odbywać się zawsze na pusty żołądek, co oznacza 30-40 minut przed jedzeniem i 1,5-2,0 godzin po posiłku.
Dodaj komentarz